Z Witoldem Kmieciakiem, członkiem zarządu Inter Cars i prezesem zarządu firmy Feber, rozmawiał Leszek Kadelski. 

 
Jak zaczęła się pana przygoda z firmą Feber? Do końca 2009 roku kierował pan polskim oddziałem ZF. 
 
Przez 15 lat pracowałem za granicą w firmach niemieckich, ale głównie na rynku afrykańskim. To dobra szkoła, bo tam jeśli sam sobie nie poradzisz, to nikt ci nie pomoże.  Kolejne 15 lat spędziłem w warszawskim oddziale koncernu ZF. Propozycja Krzysztofa Oleksowicza poprowadzenia firmy produkującej pojazdy była dla mnie szansą sprawdzenia się jeszcze raz. 
 
 
Na czy wtedy polegały problemy firmy Feber?
 
Pojechałem do Sieradza zbadać sytuację. Okazało się, że firma ma sporo kłopotów, ale w sumie nie wynikających z jakiś poważnych błędów, tylko raczej z ogólnej sytuacji. Feber zaczynał na przełomie 2004 i 2005 roku, gdy był boom w branży ciężarowej, ale potem przyszedł kryzys 2008 roku i sprzedaż stanęła. 
 
Pracę zacząłem od zbudowania zespołu, który w większości stanowili młodzi ludzie tacy, jak Andrzej Kajda. Było nas łącznie 16 „białych kołnierzyków” i od początku postawiłem sprawę jasno: jeśli jeden z nas nawali, nawaliliśmy wszyscy, bo klienta nie obchodzi dlaczego czegoś nie dostał, tylko fakt że tego nie dostał. 
 
Krzysztof Oleksowicz mówił, że konsultował się w tym czasie z panem „przez rok, 5 minut dziennie”, czyli w sumie zajęło to tydzień pracy. 
 
To ładna anegdota, ale w rzeczywistości dwa lata minęły zanim wprowadzone zmiany dostrzegł rynek. Postawiliśmy na jakość, bo nie mogliśmy być drugim Wieltonem – po prostu nie ta skala produkcji. Musieliśmy się czymś wyróżniać i chcieliśmy szukać odbiorców na Zachodzie, a nie na Wschodzie. 
 
 
Co dokładnie odznacza jakość w kontekście naczep?
 
Nasza naczepa ma przejechać do miliona kilometrów w ciągu 5 lat bez żadnych problemów. Ma sobie być za ciągnikiem i nie zwracać na siebie uwagi. Żeby to osiągnąć, potrzeba komponentów pierwszej jakości oraz niskiej masy, czyli aluminiowej konstrukcji, której budowa wymaga odpowiednio przeszkolonych i kontrolowanych spawaczy. 
 
Zmieniłem też sposób sprzedaży naczep. Wcześniej handlowcy Febera pytali klienta „jaką pan chce naczepę”, teraz pytamy „co chce pan wozić?” i konstruujemy najlepszą przyczepę pod wymagania klienta. Oczywiście, na początku większość klientów odpowiadała „wszystko”, więc musieliśmy pytać „a co najczęściej?”, a potem „co jeszcze częściej?”. Chodziło o to, że klient przychodził z pomysłem zakupu naczepy uniwersalnej, która nigdy nie spełniała jego oczekiwań, a my dajemy mu naczepę idealną do przewozu 70-80 proc. towarów, a na specjalne okazje może sobie wziąć inną naczepę z naszej wypożyczalni. Prosty przykład – klient sezonowo wozi ziemniaki i wtedy potrzebuje 40 m3 ładowności. Tyle, że regularnie wozi piasek i wtedy wystarczy mu 27m3. Zatem lepiej, żeby kupił mniejszą naczepę, którą łatwiej manewrować, a sezonowo wypożyczał większą. 
 
 
To zadziałało, dziś mamy sprzedaną produkcję aż do końca wakacji. Tej samej jakości naczepy sprzedajemy w Polsce, Niemczech czy Francji. Jesteśmy nawet w krajach Skandynawskich, gdzie dopuszczalna masa całkowita zestawu sięga nawet 56 ton. Dużym producentom naczep nie opłaca się produkcja dedykowana temu rynkowi, ale nam – jak najbardziej. 
 
Czyli Feber stał się specjalistą od szycia naczep na miarę?
 
Tak działa nasz konfigurator. Czasem klient przychodzi z nbsp;konkretnym wymiarem, a my potrafimy mu wytłumaczyć, że na przykład niestandardowo wysoka burta jest bez sensu, bo tę samą pojemność można osiągnąć lekko wydłużając całą naczepę. 
 
Z punktu widzenia produkcji oznacza to możliwość używania prefabrykatów. To skraca proces produkcji. Jeśli dziś dostanę zamówienie na daną naczepę, mogę ją mieć gotową w ciągu 3 dni. Na wyprodukowanie jednej naczepy potrzebujemy 170-200 roboczogodzin, a produkujemy średnio ponad dwie naczepy dziennie 
 
 
Każda jest produkowana na zamówienie?
 
Praktycznie nie produkujemy na stock, więc wszystkie naczepy, które są w produkcji mają już swojego nabywcę, choć czasem tym nabywcą jest też nasza wypożyczalnia. Staramy się by naczepy nie jeździły w wypożyczalni dłużej niż rok, bo to wizytówka naszej firmy i chcemy, by klient zawsze wypożyczał najnowszą i najlepszą naczepę. 
 
Każda produkowana naczepa ma numer klienta i kod QR, na podstawie którego można stwierdzić dla kogo naczepa była wykonana, kiedy była wyprodukowana, kto ją montował i jak jest wyposażona. 
 

Jaki jest czas eksploatacji takiej naczepy?
 
Wywrotki wykorzystywane do wożenia piasku czy w kopalniach „żyją” około pięciu lat. Natomiast na drogach wciąż widujemy naczepy z początków naszej działalności, wyprodukowane w latach 2005/2006, które wciąż dobrze sobie radzą. Pamiętajmy, że Feber jest specjalistą od wszystkich naczep i przyczep, pod warunkiem, że będą to wywrotki. 
 
Źródło:motofaktor. pl 
2015-07-10
powrót